Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 kwietnia 2013

Męczący weekand

W piątek byłam na koniach i jeździłam na Cichej. Na początku było źle, ale potem mnie słuchała. Potem układałam Ani przeszkody i pomogłam rozsiodłać Cichą Wodę.
W sobotę od rana leżałam w łóżku, bo miałam straszny katar. O 14:30 spotkaliśmy się z druhną i niektórymi osobami z drużyny pod szkołą i ruszyliśmy pod chufiec. Na zbiórce mieliśmy grę terenową i biegaliśmy po całym mieście.Najgorsze zadanie to przeniesienie Natalii na harcerskich noszach do kościoła. Oczywiście boli mnie cały kręgosłup. No i jak to my oczywiście się spóźniliśmy, ale trudno.
Dzisiaj mama wymyśliła sobie długi spacer więc po wczorajszym dniu już niczego się nie boję.
Jeszcze za 15 minut muszę iść się uczyć, a w dodatku mama powiedziała że mi nie kupią nowego telefonu. Dupa!!!
I jak zawsze piosenka:

                                                                                                         Misia :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz